8 października 2014

Lost and found

Dawno nie pisałam. Moje życie zmieniło się o 180 stopni.
Nadal sporo pracuję, chociaż muszę przyznać, że znacząco zwolniłam tempo. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, ciężko samodzielnie wychowywać dwójkę dzieci, zgrać ich plany zajęć z moimi. Za nami ciężkie chwile, przed nami równie nieprzewidywalna przyszłość.
Natalia za rok idzie do szkoły, rozpoczęła zajęcia z terapii sensomotorycznej, mamy sporo do nadrobienia . Ma problemy z pamięcią słuchową i w tym kierunku będą opierać się nasze działania.
Wojtek ma za sobą pierwsze dni w przedszkolu przerwane chorobą. W zasadzie płacze nieustająco i nie chce zostawać z grupą, odbieram go po 3-4 godzinach pobytu. Przemodelowałam swoje plany, muszę nadążyć za moimi dziećmi i zmieniającymi się priorytetami.
Fotografia pozostała w kącie, aparat pokryła warstwa kurzu, pozostały zdjęcia robione telefonem.
Nie zrozumcie mnie źle, absolutnie nie jestem nieszczęśliwa. Odzyskałam spokój i jakąś wewnętrzną równowagę. Zaczęłam spotykać się ponownie, a nawet poznałam kogoś niezwykle ciepłego, interesującego przy którym zwykłe siedzenie i oglądanie filmu nabiera sensu. Nieoceniona pomoc w życiu codziennym i to niezwykłe poczucie bezpieczeństwa. Ale (tak wiem nie powinnam zaczynać od tego zdanie ,ale niech mnie tam zacznę) ....ciii nie zapeszajmy, bo szczęście bywa tak ulotne.
Moja choroba niestety znów się odezwała , atakuje ze zdwojoną siłą, stress w ostatnich miesiącach bardzo nadwątlił mój układ immunologiczny. Kolejna operacja przed mną.

Mimo wszystko, odnajduję szczęście znów.



Brak komentarzy: